Mąż się trochę przestraszył i poszedł na odwyk. Byliśmy, jak dwa skowronki. Chodziliśmy na randki, zachowywaliśmy się, jak nastolatki, było cudnie! Do momentu, gdy znowu zapił, znowu zaciągnął pożyczkę, obiecał poprawę, wszył Esperal, znowu zapił, obiecał wrócić na terapię i już tego nie zrobił.
Mąż nie jest złym ojcem, ale nie potrafi okazywać pozytywnych uczuć, czułości, więc dzieci wyrosłyby pod jego opieką na "emocjonalne" kaleki. Nie mam zupełnie pomysłu na to, co zrobić ze swoim życiem. Boję się, że tak już będzie przez kolejne 20 lat i będę mogła odejść od męża dopiero wtedy, gdy dzieci się usamodzielnią.
Z tym ze moj narzeczony (na szczescie jeszcze nie maz) jest alkoholikiem co kilka miesiecy. Np 3-4 miesiace nie pije ani kropli, a potem wpada w picie na np 1-2 miesiace. I tak w kolko od 3 lat. Wtedy jest non stop alkohol, wodka i inne . Oczywiscie siada mu na mozg i robi mi awantury o byle co, wrzeszczy ze to ja powinnam sie ogarnac, a nie on.
.